Wallander (2008-2012)
Reżyseria:
Philip Martin
Brytyjski miniserial na motywach książek Henninga Mankella o komisarzu ystadzkiej policji Kurcie Wallanderze z Kennethem Branaghem w roli tytułowej. 1. seria składa się z 3 odcinków ("Fałszywy krok", "Zapora" i "O krok"), 2. jest w produkcji (2009), spodziewana jest też 3. seria (około 2011).
Obsada:
- Kenneth Branagh Kurt Wallander
- Sarah Smart Anne-Britt Hoglund
- Sadie Shimmin Lisa Holgersson
- Tom Beard Svedberg
- Tom Hiddleston Martinsson
- Richard McCabe Nyberg
- Jeany Spark Linda Wallander
- Jessica Lloyd Dr. Malmström / ...
- Boel Larsson Ebba
Choć powstały już 3 seriale bazujące na postaci komisarza Wallandera, to brytyjska wersja okazała się znakomita. Zaskakująco dobry jest Branagh, który zagrał oddając w pełni cechy Kurta z książki, lekko jakby był pierwszy: niewiarygodne osiągnięcie! Drugi element sukcesu to zdjęcia, zwłaszcza bardzo jasne, ale "zimne" oświetlenie oraz oryginalne skańskie plenery. Poza tym nieźle dobrana klimatyczna muzyka triphopowa. W sumie wspaniała, angażująca emocje ekranizacja, wykraczająca poza "kryminał".
3 seriale? Znam tylko dwa. Ten, który opisujesz (rewelacyjny!) i jeszcze ten 13-odcinkowy, Polsat zdaje się go puszczał. A ten 3?
Tu masz spis:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kurt_Wallander#Kurt_Wallander_w_filmach
http://en.wikipedia.org/wiki/Kurt_Wallander#TV_and_film
Generalnie trudno mi odróżnić co jest serialem, a co serią filmów i nie wiem, czy to tak bardzo się różni w praktyce - trudne to liczenie. =}
Na pewno serią filmów jest ta z Kennethem Branaghem. Widziałam 3 odcinki pierwszej serii (podobno mają kręcić następną) i są to rzeczywiście ekranizacje książek - wszystkie czytałam, nawet się zgadza :) To jest ten brytyjskiej produkcji.
Krister Henriksson to już czysta fikcja (prod. Szwecja), po prostu pożyczyli sobie bohatera :-)
Reszty natomiast nie znam niestety zupełnie, więc się nie wypowiem...
Bardzo dobry serial! Branagh rewelacyjny, to chyba dzięki niemu serial sensacyjny wzrusza i generalnie szarpie emocje. Można oglądać w nocy samemu - nie jest straszny i nie śni się w koszmarach. :-)
A oglądałaś kiedyś film i przysnęłaś, a tu ciąg dalszy z Tobą w roli głównej. Wiesz - śpisz i słyszysz, "pamiętasz" historię z filmu, więc wbijasz jak gdyby nigdy nic centralnie do środka fabuły. O zgrozo, miałem tak z "Egzorcyzmami Emily Rose" :)